Gdy na przełomie tysiąclecia amerykańska Wall Street znalazła się na historycznych maksimach, a wzrost cen spółek napędzała technologiczna bańka narosła wokół przeżywającej prawdziwy boom branży internetowej (z ang. dot-com) wiele podmiotów było wycenianych zdecydowanie powyżej swojej realnej wartości. W ramach samego indeksu S&P 500 były to 44 podmioty, których wartość przekraczała 10-krotność raportowanych przychodów. W 2020 roku liczba ta sięgnęła nowego rekordu i wyniosła niemal 60 spółek, co zdaniem weterana amerykańskich rynków inwestycyjnych Jessego Feldera jest doskonałym przykładem zastosowania teorii większego głupca (z ang. greater fool theory).
- Gdy na Wall Street ostatecznie pękła bańka dot-comów, S&P 500 tracił ponad 50%, a technologiczny Nasdaq osuwał się o 83%
- Jesse Felder jest zdania, że obecnie mamy do czynienia z większą bańką niż w czasie rewolucji internetowej z początków obecnego tysiąclecia
- W 2020 r. giełda w USA wyraźnie odkleiła się od realnej gospodarki, a ich korelacja po raz pierwszy w historii była ujemna
Sun Microsystems i lekcja historii z ery dot-comów
“Co sobie myśleliście?” To retoryczne pytanie zadał inwestorom Scott McNeely, dyrektor generalny Sun Microsystems. Traderzy w szczytowej fazie bańki internetowej sprzed 20 lat płacili bowiem dziesięciokrotność realnej wartości spółki za jej akcje. McNeely udzielił wywiadu, z którego ten cytat został zaczerpnięty, gdy bańka na spółkach technologicznych zaczęła pękać, po tym jak SunMicrosystems straciło 90% swojej wartości.
Te artykuły również Cię zainteresują
Obecnie Sun Microsystems już nie istnieje, 20 lat temu był jednak jednym z najważniejszych producentów sprzętu komputerowego, rozwiązań sieciowych i oprogramowania komputerowego w USA.

Co myśleli sobie inwestorzy, którzy 2 dekady temu nie tylko płacili dziesięciokrotność przychodów za akcje wspomnianej powyżej spółki, ale również za akcje 44 innych spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500? Zdaniem Jessego Feldera, menedżera finansowego z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, mogli opierać się na teorii większego głupca.
Teoria większego głupca, czyli historia lubi się powtarzać
Greater fool theory mówi o sytuacji, w której inwestor zdaje sobie sprawę, że dana spółka jest przewartościowana, pozwala sobie jednak na delikatną „głupotę” i przepłaca za jej kupno licząc na to, że znajdzie się większy głupieć od niego, który zdecyduje się odkupić akcje po jeszcze wyższej cenie.
O ile w trakcie dynamicznych rajdów wzrostowych napędzanych euforią wśród inwestorów detalicznych taki scenariusz może się sprawdzać przez wiele miesięcy, co pokazała Wall Street w 2020 roku, to prędzej czy później zabraknie głupców gotowych odkupować akcje po ekstremalnych wycenach. Tak też było po 2000 roku, kiedy technologiczny Nasdaq stracił ostatecznie 83%, a S&P 500 osuwał się o ponad 50%.
Zobacz również: Widmo bańki internetowej z 1999 roku powróciło po 2 dekadach
S&P 500 wyprzedził już bańkę dot-comów. Pokazuje to ten jeden wykres
– Interesujące jest to, że dziś znaleźliśmy jeszcze więcej głupców niż wtedy. Prawie 60 z komponentów indeksu S&P 500 wyceniane jest powyżej 10-krotności swoich przychodów. Nie wiadomo, kiedy tym razem na obecnym rynku zabraknie głupców, ale ostatni nabywca może słusznie zdobyć tytuł “największego głupca” wszechczasów – komentował Jesse Felder.
Felder podpiera swoją tezę wykresem prezentującym ekstremalne wyceny spółek na przestrzeni kolejnych lat. Rekordowa ilość podmiotów wycenianych powyżej 10-krotności swoich przychodów obserwowana była w trakcie bańki dot-comowej. W 2020 roku poziomy te zostały jednak wyraźnie pokonane co może sugerować, że rynek zbliża się do momentu ostatecznego „przegrzania”.
Wall Street w 2020 r. odkleiła się od rzeczywistości
Potwierdzeniem słów Feldera jest między innymi fakt odklejenia się Wall Street od Main Street, czyli od realnej gospodarki. W 2020 roku korelacja pomiędzy S&P 500 oraz PKB znalazła się pierwszy raz w historii na negatywnych poziomach.
– Od końcówki marca notowaliśmy wzrosty na niemal wszystkich światowych giełdach. Mimo, że mieliśmy kolejne lockdowny i bankrutujące biznesy, notowania akcji w większości szły w górę. Przykładem absurdu są Stany Zjednoczone, gdzie w 2020 roku gospodarka wyraźnie się skurczyła (dokładne dane dopiero poznamy), a indeks S&P500 zanotował ponad 15% wzrostu – komentował Trader21.
Jego zdaniem w 2021 roku może skutkować to wykreowaniem jeszcze większej bańki spekulacyjnej w obliczu nieograniczonego dodruku dolarów amerykańskich i próby pobudzenia inflacji.
Autor poleca również:
- Kryptowaluty największymi perłami funduszy inwestycyjnych w 2020 roku
- Trading i poker mają ze sobą wiele wspólnego. Annie Duke o zarządzaniu ryzykiem i emocjach
- Cena złota z perspektywą wzrostu nawet do 2000 dol. w 2021 r.