Samozwańcze Państwo Islamskie po atakach w Paryżu stało się głównym celem dla krajów Zachodu. Francja, po wygłoszeniu przez prezydenta Francoisa Hollande’a pamiętnych słów o wypowiedzeniu wojny Republice przez siły terrorystów rozpoczęła naloty na terytoria uważane za serce terrorystycznej siatki. Rosja swoje działania prowadzi już od jakiegoś czasu, a po niedzielnym szczycie G20 dowiedzieliśmy się, że Stany Zjednoczone i Federacja mają zbliżone cele. Czy świat stoi na progu kolejnej wojny z terrorem? Czy szykuje nam się powtórka z kampanii w Iraku i Afganistanie? I jak to wszystko wpłynie na światowe rynki finansowe?
Jak dotąd nie sprawdziły się wczorajsze obawy analityków wieszczące spadki indeksów w związku z ostatnimi atakami. Te europejskie kończyły sesje niemal na zero podczas gdy Amerykanie wywindowali S&P500 w górę o ponad 1,5%. Spadki nie ominęły jednak wspólnej waluty, która przebiła wsparcie na 1,0700. Wczorajszy dzień trafnie podsumował jeden z naszych redaktorów, publikując żartobliwą formację środkowego palca, trafnie komentującą nastawienie inwestorów do ostatnich działań ISIS.
Te artykuły również Cię zainteresują
Bądź na bieżąco z najciekawszymi wydarzeniami z branży, polub nasz fanpage na Facebooku.
Pomimo tego, analitycy Citi wciąż przekonują, że w krótkim okresie możemy spodziewać się znacznych spadków – zarówno na rynkach kapitałowych jak i terminowych. Bank tłumaczy swoje stanowisko faktem, że Europa już znajduje się w nie najlepszej sytuacji. Co prawda wskaźniki CPI wzrosły nieznacznie, jednak wciąż dominującym scenariuszem pozostaje rozszerzenie obecnie trwającego programu skupu aktywów. Dodatkowo, ataki na miejsca publiczne – kawiarnie, kluby i obiekty sportowe, mogą spowodować krótkotrwały spadek zaufania konsumenckiego co przełoży się na rozwój cen.
Porównywanie ostatnich ataków do tych sprzed kilku lat w Madrycie czy Londynie nie jest do końca słuszne – przekonują analitycy Citi. Unia Europejska znajdowała się wtedy w zupełnie innym miejscu pod względem kondycji gospodarczej, więc tamte akty terroru nie wpływały w przesadny sposób na nastroje inwestorów. Niemniej jednak, w dalszej części noty opublikowanej przez Citi czytamy, że rynki raczej dość szybko odrabiają ewentualne początkowe straty, a średnio zyskują niemal 10% w czasie pierwszego roku od wydarzenia wywołującego całe zamieszanie.

W obliczu wzmożonej aktywności polityków wobec podjęcia działań lub ich skoordynowania przeciwko siłom Państwa Islamskiego można podejrzewać, że pewna forma interwencji na terenach zajętych przez islamistów zostanie przeprowadzona. Citi zwraca również uwagę na skutki wojny październikowej (wojny pomiędzy siłami Izraela a koalicją Egiptu i Syrii) z 1973 roku, której wynikiem było embargo wielu krajów arabskich na sprzedaż ropy co spowodowało znaczny jej wzrost. Pamiętając jednak o sporych zapasach świata tego surowca (EIA raportuje, że w samych Stanach w listopadzie handlowe zapasy ropy wyniosły 487 mln baryłek) można stwierdzić, że znaczne wzrosty jeszcze nam grożą.
