Pracownicy na Kostaryce mogą otrzymywać część swojej pensji w kryptowalutach i jak się okazuje nie byłoby to sprzeczne z prawem. Przepisy pozwalają firmom wypłacanie wynagrodzenia nie tylko w walucie ale także dobrami, eksperci twierdzą że dotyczy to też krypto.
W kraju rozwija się pojęcie „quasi-pieniędzy” czyli każdego aktywa które może zostać użyte jako środek płatniczy i jest powszechnie akceptowane w społeczności.
„Ten trend może się utrzymać w kraju, jednak w żaden sposób nie zastąpi płatności tradycyjnych i płynnej gotówki. Będzie to raczej zachęta dla pracowników, którzy mogliby zadecydować czy chcą w ten sposób otrzymywać zapłatę za swoje usługi” – twierdzi Rolando Perlaza z dużej firmy prawniczej.
Co ciekawe w październiku zeszłego roku bank centralny Kostaryki (CBCR) orzekł, że kryptowaluty są poza krajowym systemem bankowym, a osoby korzystające z nich podejmują własne ryzyko finansowe. Mimo to, rynek kryptograficzny w kraju rozwijał się stabilnie w ostatnich latach, rosła liczba przedsiębiorców którzy akceptowali kryptowaluty jako forma płatności, w tym wiele hoteli i operatorów turystycznych.
Kostaryka pozostaje nadal względnie otwartym krajem w przestrzeni krypto, w stolicy San Jose (a także w innych miastach) powstają jak grzyby po deszczu bankomaty bitcoinowe. Po drugie tania energia ze źródeł odnawialnych (słońce oraz wiatr) pozwalają na dogodne warunki dla minigu kryptowalut.
„Zielona energia jest dobra dla nas i dla planety, musi być istotną częścią każdego projektu związanego z krypto” – tłumaczy Daniel Yepez z SH Mining Technologies.