Końcówka 2020 roku przebiega wyjątkowo nerwowo dla polskiego złotego (PLN). Zaledwie 9 dni temu kurs złotówki tąpnął w stosunku do euro, funta, dolara i franka w skutek przeprowadzonej interwencji przez Narodowy Bank Polski. NBP usilnie próbuje zwalczać aprecjację złotego, która wynika głównie z globalnego apetytu na ryzyko. Wtorek ponownie przynosi zawirowania na parach z PLN – euro i funt poszybowały w górę ponad 5 groszy, podobnie, choć nieco słabiej wzrósł dolar i frank.
- NBP sprzedał w zeszły poniedziałek polską walutę osłabiając ją względem euro o 7 groszy
- Wtorkowy ruch na rynku walutowym do złudzenia przypomina sytuację sprzed tygodnia
- Na rynkach zewnętrznych nie widać wzrostu awersji do ryzyka, a w regionie złoty traci najmocniej
Kurs złotego (PLN) na łopatkach pod koniec 2020 r. NBP znów interweniuje?
Zeszły tydzień przyniósł pierwszą od 7 lat interwencje Narodowego Banku Polskiego na rynku walutowym. NBP sprzedał w zeszły poniedziałek polską walutę osłabiając ją względem euro o 7 groszy (z 4,45 na prawie 4,52), praktycznie natychmiast rynek skorygował połowę tego ruchu.
Te artykuły również Cię zainteresują
– W ostatnich kilkudziesięciu minutach złoty jest wyjątkowo słaby. Fakt ten nie znajduje potwierdzenia w zachowaniu się walut regionu, czy też rynków globalnych, gdzie trwa poświąteczna sielanka. Rodzi to podejrzenia o interwencję Narodowego Banku Polskiego na naszej walucie, której przeprowadzenie przy płytkim rynku nie jest nazbyt kosztowne, a daje skutek. EUR/PLN skoczył do ponad 4,53, a USD/PLN naruszył poziom 3,70 – komentował Marek Rogalski z DM BOŚ.
Dzisiejszy ruch na rynku walutowym do złudzenia przypomina sytuację sprzed tygodnia. Dolar ponownie kosztuje ponad 3,70 zł, euro 4,53 zł, funt znalazł się przy poziomie 5,00 zł, a frank nieco powyżej 4,17 zł. Czy właśnie jesteśmy świadkami drugiej interwencji NBP w tak krótkim czasie?
– EUR/PLN w ostatnich kilkunastu minutach wyskoczył z 4,50 do 4,5350. Na rynkach zewnętrznych nie widać wzrostu awersji do ryzyka, a w regionie złoty traci najmocniej. Automatycznie rodzi to pytania o możliwą kolejna interwencję NBP, ale na ten moment nie mamy informacji – napisano w oświadczeniu TMS Brokers.

Dlaczego NBP może chcieć słabszego złotego?
Ponieważ słabsza waluta krajowa wspomaga eksporterów, dzięki temu więcej towarów i usług można sprzedać za granice, co generuje większy popyt na nasze dobra, tym samym więcej miejsc pracy.
Minusem takiego działania jest zmniejszenie rentowności importu. Firmy kupujące np. towary za granicą i sprzedające w Polsce, są poszkodowane sztucznie osłabianym złotym, ponieważ ceny towarów zagranicznych rosną.
Występuje też pewien konflikt między NBP a Ministerstwem Finansów, ponieważ słabszy złoty, oznacza wyższe koszty obsługi zagranicznego długu publicznego. Przypomnę, że ok. 25% długu publicznego polski jest denominowane w walutach obcych (głównie w euro i dolarze). Im słabszy złoty, tym większe odsetki od obligacji oraz wartości nominalne przyjdzie nam wypłacać. Jednak ze względu na fakt, że zdecydowana większość (3/4) naszego długu zostało zaciągnięte w walucie krajowej, czynnik ten nie gra bardzo dużej roli.
Zobacz również:
- Złoty zyska w przyszłym roku. EUR/PLN po 4,35 na koniec 2021 r.
- Łon (RPP): działania NBP skutecznie wspierają polską gospodarkę. PLN w dół
- Polska z rekordową nadwyżką w bilansie handlowym na poziomie 2,1% PKB