Widoczna wczoraj sytuacja, kiedy to wzrosty dolara utrzymują się przy jednoczesnym apetycie na ryzyko widocznym w zwyżkach cen akcji, czy też surowców, ma też miejsce dzisiaj, chociaż zmiany nie są duże. Najsłabsza jest korona szwedzka, która traci 0,34 proc. wobec USD, oraz euro zniżkujące o 0,31 proc. W wąskiej grupie walut wygrywających z dolarem są GBP i AUD, ale tu zmiany są kosmetyczne i nie przekraczają 0,1 proc.
Dolar amerykański odbija drugi dzień z rzędu
Kluczem do rozwiązania tej zagadki w relacjach USD z giełdą są rosnące rentowności amerykańskich obligacji – dla 10-letnich po wybiciu wczoraj bariery 1,0 proc. idziemy dzisiaj dalej w górę. To wynik oczekiwań, że gigantyczne wydatki, jakie mogą zaserwować Demokraci mogą nakręcić inflację. Według pojawiających się doniesień administracja Bidena postawi przede wszystkim na pobudzenie gospodarki dotkniętej przez pandemię. I nie chodzi tu o czeki na 2000 USD, które dostaliby Amerykanie, a wart nawet 3 bln USD pakiet ulg podatkowych (!), oraz wydatków infrastrukturalnych. Jak widać podwyżki podatków, których bała się Wall Street mogą zostać odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Te artykuły również Cię zainteresują
Tym samym ta szybko obróciła efekt niebieskiej fali (blue wave) na swoją korzyść. Ryzyko polityczne nie ma już większego znaczenia, po tym jak Donald Trump zapowiedział płynne i pokojowe przekazanie władzy 20 stycznia, a wiceprezydent Mike Pince zapowiedział, że nie poprze ewentualnego wniosku Kongresu o impeachment obecnego prezydenta.