Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) wraz z Narodowym Bankiem Polskim (NBP) wystosowały 7 lipca oficjalny komunikat będący ostrzeżeniem dla potencjalnych użytkowników przed ryzykiem związanym z wirtualnymi walutami (takimi jak Bitcoin, Ethereum, Litecoin) i tak dalej. Stanowisko obu instytucji jest bardzo jasne – kryptowaluty nie są pieniądzem.
Legalne, jednak ryzykowne – urzędnicy ostrzegają obywateli
KNF oraz NBP podobnie jak wiele innych europejskich organów nadzoru i banków centralnych utrzymują, że Bitcoina oraz jemu podobnych nie można uznać za „prawdziwy pieniądz” z następujących powodów:
- Wirtualne waluty nie są emitowane ani gwarantowane przez bank centralny
- Nie są prawnym środkiem płatniczym
- Nie mogą być wykorzystywane do spłaty zobowiązań podatkowych
- Nie spełniają kryterium powszechnej akceptowalności w punktach handlowo-usługowych
- Nie podlegają pod definicje pieniądza elektronicznego
Co więcej, nie mieszczą się w zakresie ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 roku o usługach płatniczych oraz ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Komisja Nadzoru Finansowego w następujący sposób definiuje pojęcie kryptowalut:
„Należy zauważyć, że w ostatnich latach banki centralne oraz organy nadzoru nad rynkami finansowymi, w tym Europejski Bank Centralny (EBC) i Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA), odnosiły się z zaniepokojeniem lub ostrożnością do kwestii „walut” wirtualnych, dostrzegając wiele zagrożeń w ich funkcjonowaniu i rozwoju. Zgodnie z definicją zaproponowaną przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego, waluty wirtualne są cyfrową reprezentacją wartości, nieemitowaną przez bank centralny ani organ publiczny, niekoniecznie powiązaną z walutą określonego kraju, lecz uznawaną przez osoby fizyczne i prawne za środek płatniczy, która może być przenoszona, przechowywana albo podlegać handlowi elektronicznemu” – możemy przeczytać w komunikacie.
Obie instytucje uczciwie zauważają jednak, że obrót kryptowalutami nie narusza w tym momencie ani zapisów prawa unijnego, ani też legislacji krajowych. Pomimo tego NBP i KNF identyfikują kilka podstawowych rodzajów ryzyka i chcą uświadamiać o nich użytkowników, zanim Ci zdecydują się inwestować swoje środki finansowe w cyfrowe pieniądze. Ostrzeżenie opublikowane 7 lipca pokrywa się z ostatnią popularnością kryptowalut na polskim i światowym rynku w związku z dynamicznymi wzrostami ceny.
Sylwester Suszek z BitBay w komentarzu do komunikatu przygotowanym dla Comparic.pl stwierdził: “Przede wszystkim niepokoi fakt, iż instytucja ostrzega przed Bitcoinem czy Ethereum, które są bezpiecznymi, sprawdzonymi walutami w środowisku, a nie interesuje się przedsięwzięciami, które bazują na idei kryptowalut, ale tak naprawdę są zwykłymi oszustwami”
Na jakie niebezpieczeństwa zwraca uwagę KNF?
W oficjalnym komunikacie opublikowanym na stronie internetowej KNF, wyróżniono 5 różnych niebezpieczeństw rzekomo powiązanych z rynkiem kryptowalut:
- Utrata środków lub kradzież – „Waluty” wirtualne mogą być przedmiotem kradzieży, np. w wyniku cyberataku na podmiot prowadzący wymianę „walut” wirtualnych lub infrastrukturę użytkownika”
- Brak gwarancji – „Środki utrzymywane w „walutach” wirtualnych nie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, gdyż nie są one depozytami bankowymi.”
- Brak powszechnej akceptowalności – „Waluty” wirtualne nie są powszechnie akceptowalne w punktach handlowo-usługowych. Nie są też prawnym środkiem płatniczym ani walutą. Oznacza to, że podmioty gospodarcze nie mają obowiązku akceptowania płatności w „walutach” wirtualnych, nawet jeżeli wcześniej je akceptowały”
- Możliwość oszustwa – „Niektóre oferowane formy inwestowania w „waluty” wirtualne mogą mieć charakter piramidy finansowej, co – dodatkowo ze względu na opisane wyżej specyficzne rodzaje ryzyka – może w krótkim czasie doprowadzić do utraty środków finansowych inwestora”
- Wysoka zmienność ceny – Dotychczas ceny „walut” wirtualnych charakteryzowały się wysoką zmiennością. Pojedyncze transakcje „walutami” wirtualnymi mogą istotnie wpływać na kształtowanie się ceny.
W związku z powyższymi NBP i KNF odradzają inwestowania w kryptowaluty, szczególnie inwestorom nie posiadającym większego doświadczenia w zakresie technologii, na której są oparte.
O ile prezes BitBay zgadza się z częścią postulatów KNFu, to nie podoba mu się brak konsultacji działań z przedstawicielami branży: “Szkoda, że komunikat nie był konsultowany ze środowiskiem. Nie potępiam tego typu ostrzeżeń, apeluję jedynie o to, aby nie zrażać społeczeństwa do tematu kryptowalut. Zadaniem NBP i KNF powinno być edukowanie, jak bezpiecznie korzystać z tych technologii, nie straszenie potencjalnych użytkowników. Mam nadzieję, że komunikat nie wpłynie na ocenę kryptowalut w oczach Polaków. Społeczność Bitcoina na pewno będzie jeszcze intensywniej pracować nad tym, aby obalić stereotypy i uczyć ludzi, jak użyteczne mogą być waluty wirtualne”
Nie można nie zgodzić się z faktem, że rynek kryptowalut rzeczywiście podatny jest na silne ruchy i wysoką zmienność, czego przykładem był między innymi flash-crash na Ethereum, czy dynamiczna aprecjacja Bitcoina w ostatnich miesiącach:

DLT to „inna bajka”?
O ile bank centralny i komisja nadzoru negatywnie wypowiadają się o samych kryptowalutach, to posiadają o wiele bardziej pozytywne podejście do technologii rozproszonego rejestru DLT (distributed ledger technology).
„Technologia rozproszonego rejestru może mieć szereg innych zastosowań, np. w elektronicznych bazach danych, w przemyśle, w usługach, czy też w sektorze finansowym. Wiele funkcjonalnych, operacyjnych i prawnych aspektów tej technologii powinno jednak podlegać szczegółowym i wnikliwym analizom i testom przed jej masowym wprowadzeniem na rynku finansowym” – czytamy w komunikacie KNF.
Jaka jest Wasza opinia na temat ostrzeżenia KNF i NBP. Czy instytucje mają rację?