Relatywnie młode firmy tradingowe wpływają na znaczną aprecjację wolumenów rynku walutowego, pomimo dominacji tradycyjnych instytucji finansowych i dużych banków inwestycyjnych – twierdzi agencja prasowa Reutera. W kolejnych latach może oznaczać to wzrost znaczenia graczy pozabankowych.
Market makerzy spoza świata tradycyjnych finansów generują 30% obrotu na FX
Udział pozabankowych animatorów w branży walutowej na rynku kasowym wzrósł w ostatnich latach do około jednej trzeciej, ponieważ zmiany w tej branży otworzyły drzwi zdecydowanie większej liczbie graczy.
Te artykuły również Cię zainteresują
Banki globalne oczywiście nadal mogą liczyć na zysk, kupując i sprzedając waluty na rynku o wartości 5 bilionów dolarów dziennie, który nadal jest największym rynkiem na świecie. Jednak przepisy wprowadzone po kryzysie finansowym w latach 2008-2009 ograniczyły pewną aktywność banków, podczas gdy większość rynku Forex jest obecnie przetwarzana na ultraszybkich platformach elektronicznych, a nie przez telefon.
Pomogło to firmom takim jak londyńskie XTX Markets i amerykańskim spółkom handlu algorytmicznego takim jak Citadel, konkurować ceną i szybkością, inwestując we własną technologię, przy czym większość z nich koncentrowała się na niskomarżowej działalności na rynku transakcji natychmiastowych (spot).
Według firmy konsultingowej Aite Group z Bostonu, średnia dzienna wartość transakcji pozabankowych na rynku spot wzrosła z 200 mld USD w 2015 r. do 575 mld USD notowanych w roku ubiegłym. Firma rzewiduje, że w tym roku, przy szerszym wzroście wolumenu obrotów na rynku Forex, wartość ta może wzrosnąć do 675 mld USD.
Firmy pozabankowe zwiększyły swój udział w rynku o 29 proc. w 2016 roku z 21 proc. w 2010 roku, – odnotowuje Aite, ostrzegając, że na stosunkowo nieprzejrzystym rynku walutowym wszystkie dane są szacunkowe i mogą obejmować tradycyjne spółki zarządzające funduszami, którzy nieumyślnie działają w charakterze animatorów rynku.
„Podmioty pozabankowe zaczynały od zera. Rywalizują ceną i prędkości i nie są ograniczone starymi rozwiązaniami technologicznymi, na których bazują tradycyjne instytucje finansowe” – twierdzi Frank Feenestra, dyrektor zarządzający firmy konsultingowej Greenwich Associates.
Grube ryby wcale nie mają powodu do obaw?
Feenstra uważa, że udział największych banków, do których należą JP Morgan, UBS, Citi i HSBC, utrzymał się na stosunkowo dobrym poziomie a stracili raczej mniejsi kredytodawcy. “Czasami relacja między bankami a instytucjami pozabankowymi jest bardziej symbiotyczna niż kontradyktoryjna. Ale udział w rynku musi skądś pochodzić”, powiedział.
Dyrektorzy handlowi banków jak na razie nie obawiają się napływu poważniejszej konkurencji. Twierdzą, że po stałym wzroście udziału w wolumenie transakcji, aprecjacja zatrzymała się, podczas gdy na bardziej lukratywnych rynkach swapów walutowych poczyniono bardzo niewielkie postępy.
Bank Anglii powiedział w tym tygodniu, że pozabankowe firmy finansowe posiadały 39 procentowy udział w kwietniowym wolumenie na rynku spot w Londynie, wynoszącym 751 miliardów dolarów. Jest to prawie taki sam poziom jak w dwóch ostatnich latach i nieznacznie niższy w porównaniu z rokiem 2015.
Pozabankowe instytucje finansowe zajęły sześć z 50 czołowych miejsc w corocznym rankingu market makerów rynku walutowego według Euromoney z 2018 roku. XTX ponad dwukrotnie zwiększył swój udział w rynku do 7,3%, co plasuje go na trzecim miejscu za JP Morgan i UBS.
Rynek dąży do konsolidacji
Wielu przedstawicieli branży przewiduje większą konsolidację. “Im coś staje się coraz bardziej „utowarowane”, tym ważniejsza staje się cena. Będziesz widział coraz mniej i coraz większych (animatorów rynku walutowego)”, powiedział Andrew Smith, dyrektor wykonawczy nowojorskiej firmy zajmującej się obrotem HFT, Virtu Financial.
Oprócz konkurowania z tradingiem algorytmicznym, banki coraz częściej współpracują ze swoimi oddziałami odpowiedzialnymi za animację rynku, wykorzystując je do zapewnienia płynności przy jednoczesnej sprzedaży klientom innych produktów walutowych.