Naga Markets

Comparic Forex Broker

Przedstawiam bardzo ciekawy artykuł Roberta Szymaniaka. Częściowo się z nim zgadzam, częściowo nie. Ciekawy jestem jakie jest Wasze zdanie.

Analiza rynków przy pomocy współczynników Fibonacciego stała się swego rodzaju religią. Jej wyznawcy starają się za wszelką cenę przekonać innych, że jedynie ta metoda przynosi zyski na FOREX. Czy rzeczywiście analiza Fibonacciego ma jakikolwiek sens? Jeśli nie, to dlaczego szkoleniowcy i brokerzy tak silnie ją promują?Zbadamy ten temat dokładnie.

Przyznaję się bez bicia. Ja również, na początku mojej przygody z Tradingiem, dałem się uwieść magii liczb Fibonacciego. Czytałem z zamiłowaniem książki na ten temat. Przestudiowałem materiały Ganna, Minera, Gilmore’a i Carneya. Książkę Minera – „High Probability Trading Strategies” przeczytałem chyba dziesięciokrotnie. Wierzyłem w harmonię rynków, naturalne prawa i cały okultyzm z tym związany. Mimo to, przez ponad dwa lata nie osiągnąłem żadnych sensownych wyników, a moja frustracja z dnia na dzień się zwiększała.

Myślałem, że tak należy działać. Wierzyłem, że jeśli będę sumiennie stosował przedstawiane metody, to wyniki do mnie przyjdą. Niestety, nie przychodziły. Najgorszy w całym tym doświadczeniu był brak zaufania do stosowanych metod. Nie miałem pojęcia, dlaczego miałyby działać. Nie istniało żadne sensowne wytłumaczenie. Jak do tego tematu podchodzą wyznawcy FIbonacciego?

Na FOREX panuje naturalny ład i harmonia

Pamiętam to dokładnie. Siedziałem na szkoleniu z analizy technicznej w Poznaniu. Jeden z prowadzących opowiadał o swoim sposobie inwestowania na FOREX. Nie zaskoczył nikogo – wyciągnął starego dobrego Fibonacciego ;-). Zafascynowała mnie energia, z jaką opisywał tą metodę. Użył sformułowania: „wierzę w to z całego serca, Fibonacci przedstawia odwieczne prawo natury!”… O mało nie spadłem z krzesła.

Podziwiam jego wiarę w naturalne moce. Słuchając dalej jego wywodu, dotarło do mnie, w jaki sposób osiągnął wysokie zyski w ostatnim czasie. Pomogła mu znacząco interwencja SNB, który ogłosił obronę kursu franka. USDCHF zaliczył gwałtowny wzrost, a nasz bohater był po właściwej stronie rynku. Czy Fibonacci o tym wiedział? A może przewidział to już setki lat temu? Myślę, że obaj powinniśmy zejść teraz na ziemię.

W tradingu na FOREX nie ma nic magicznego! Nie daj się zwieść mistycznym sloganom, które bombardują Cię każdego dnia. Trading to biznes, jak każdy inny. Uczysz się go przez pewien okres, zdobywasz doświadczenie, a później korzystasz z niego i zarabiasz pieniądze. W tym biznesie nie ma miejsca na czczenie fałszywych bóstw, magicznych poziomów, czy innych bzdurnych teorii. Pozwól innym nurzać się w zagadkach i rozszyfrowywać kalendarz majów. Ty zajmij się tworzeniem własnych, skutecznych technik Tradingu.

Analiza Fibonacciego ma na celu wyznaczać końce ruchów cenowych

Zdaję sobie sprawę, że Tradingiem nie interesują się ludzie głupi. Niezależnie od wieku, wśród Traderów można znaleźć naprawdę wspaniałe umysły. Widzę to na każdym szkoleniu. Ty również się do nich zaliczasz. Na pewno dysponujesz analitycznym umysłem, potrafisz liczyć i bardzo szybko się uczysz. I właśnie tutaj pojawia się problem.

Techniki Fibonacciego najbardziej przemawiają do ludzi inteligentnych. Dzieje się tak, ponieważ w tym sposobie analizy, wszystko jest precyzyjne. Wykorzystujesz odpowiednie proporcje, mierzysz odcinki i wyciągasz odpowiednie wnioski. Robert Miner świetnie „ubrał” całą tą teorię w zgrabny model Tradingu, którego uczy teraz niemal każdy. Zapomniał tylko o jednym. Ten model nie ma żadnych racjonalnych podstaw! Pomyśl przez chwilę. Dlaczego rynek ma zatrzymać się na 0.618, a nie np. na 0.7134123413? To bez różnicy. Jedno wiemy na pewno – rynek „gdzieś” się zatrzyma. Jeśli akurat będzie to jedna z magicznych liczb, zaczniemy czcić analityka-proroka. A jeśli nie? Po co bawić się we wróżkę?

Moim zdaniem, filozofia tradingu, oparta na falach Elliota i poziomach Fibonacciego nie ma najmniejszego sensu. Dlaczego? Uważam tak, ponieważ u podstaw tej teorii leży fałszywe założenie. Zgodnie z nim, jesteś w stanie wyznaczyć punkty zwrotne na rynku. Mało tego. Możesz robić to systematycznie. Z całym szacunkiem dla Twoich umiejętności, ale nie jesteś Bogiem. Nie wiesz co przyniesie przyszłość, ani gdzie rynek zatrzyma swój ruch. Im szybciej zaakceptujesz tą prawdę, tym lepiej dla Twojej kariery na FOREX.

Zniewoleni przez model

Abraham Maslow powiedział: „Gdy trzymasz w ręku młotek, cały świat wydaje Ci się gwoździem”. Podobnie wygląda sytuacja Traderów, którzy używają technik Fibonacciego. Starają się na wszystkie sposoby dowieść, że ich technika się sprawdza. Uciekają się do różnych metod. Poniżej wymieniłem trzy najpopularniejsze:

1. Wynajdują setki przykładów, w których każdy z poziomów zadziałał idealnie

Na tej bazie powstały setki szkoleń i książek, poświęconych geometrii Fibonacciego. Takie poszukiwanie jest naprawdę proste. Każdy potrafi znaleźć okazje do zarobienia na historii. Podaj tylko wartość zniesienia, które ma zadziałać. Znajdę dla Ciebie 100 przykładów, w których zarobiłbyś fortunę. Ale czy o to chodzi w Tradingu?

2. Zamieszczają z opóźnieniem wspaniałe transakcje, które zawarli po doskonałej analizie

To zdecydowanie moja ulubiona grupa. Ci inwestorzy promują się na speców od Tradingu. Pokazują swoją wielką ekspertyzę, zamieszczając na blogach wspaniałe transakcje, które zawarli. Problem w tym, że umieszczają je z datą wsteczną. Dokładnie tak! W Internecie wszystko jest możliwe. Jeśli znajdziesz bloga, na którym ktoś notorycznie zamieszcza transakcje, które „wykonał” po fakcie, mocno ogranicz do niego zaufanie. Może się okazać, że jego wspaniałe techniki działają tylko na historii.

3. Wymyślają tyle poziomów Fibonacciego, że ich analiza po prostu musi być poprawna

Oto najnowszy trend w dowodzeniu wyższości poziomów Fibonacciego nad innymi technikami Tradingu. Skoro rynek przestał „respektować” stare poziomy, wymyślmy kilka nowych! Przecież zawsze może zatrzymać się na 0.446, 0.655 albo na 0.886. Kreatywność Traderów nie zna granic. Może przestaną się w to bawić, gdy narysowanie zniesień Fibonacciego będzie równoznaczne z zasłonięciem całego wykresu cenowego. Chociaż, kto wie…

Podsumowanie
Zauważyłeś pewnie, że nie przepadam za technikami Fibonacciego. W tym artykule pokazałem Ci, co w głównej mierze wpływa na moją opinię. Na FOREXie możesz stosować dowolną technikę i na niej zarabiać. Nigdy jednak nie daj sobie wmówić, że osiągniesz zyski, stosując jakiś magiczny ciąg liczb. Równie dobrze możesz wróżyć z fusów. Wynik będzie podobny.

Zapamiętaj raz na zawsze. Rynek nie jest harmoniczny! To Traderzy, chcą, żeby taki był! Budują iluzję, która ma dodać im pewności w Tradingu. Jeśli z całego artykułu zapamiętasz tylko tą jedną myśl, sądzę że warto było go napisać.

Autor: Robert Szymaniak www.robertszymaniak.pl
Zgadzam się z Robertem jeśli chodzi o kilka kwestii. Na pewno ślepe zapatrzenie się w Fibo i ignorowanie klasycznej Analizy Technicznej to błąd. Zbyt duża liczba poziomów to pułapka. Zawsze coś nam będzie pasowało.

Natomiast w Fibo coś jest. Te najważniejsze poziomy działają. Szczególnie nałożenia się typowych dla jakiejś formacji. Jednak dobrze jest używać Fibo w połączeniu z Analizą Techniczną i przede wszystkim patrzeć na zachowanie ceny po dotarciu do poziomu.

Również trzeba docenić technikę Fibonacciego jako w sumie jedyną, którą można prognozować zakres ruchu powyżej historycznego maksimum, czy poniżej historycznego minimum. Jakie jest Wasze zdanie?









Śledź nas w Google News. Szukaj to co ważne i bądź na bieżąco z rynkiem! Obserwuj nas >>









  • Powiązane zagadnienia:
Poprzedni artykułSpadek wolumenu w Thomson Reuters w grudniu wyniósł 8,1%
Następny artykułGBP/JPY – wypełniona korekta prosta ABC
Redaktor Naczelny Comparic.pl. Trader od 2003r., zawodowo od 2006r. na rynku Forex. Zwolennik technicznego podejścia do rynków - obecnie skupia się na technice Ichimoku oraz Price Action, z której prowadzi szkolenia i seminaria. Szczególną uwagę w tradingu zwraca na korzystny stosunek zysku do ryzyka. Prelegent na wielu konferencjach dotyczących inwestowania na rynkach kapitałowych, jako wykładowca współpracuje z największymi brokerami w Polsce i na świecie. Wiceprezes Fundacji FxCuffs - Edukacja i Rozwój Rynków Finansowych.

11 KOMENTARZE

  1. Geometria Rynku – Mit, czy ważne narzędzie w ręku tradera – Mieczysław Siudek
    Link: https://www.youtube.com/watch?v=5dEnyQadYfc

    Wielu z was pewnie to zna, jednak nawet tym którzy to wiedzą, polecam w celu przypomnienia i uporządkowania sobie tego co już wiemy. Fibonacci czy Gann nie byli prorokami ale to co wymyślili doskonale nadaje się do kontrolowania rynku, a właściciele wielkich kapitałów nie zainwestują nawet 1$ w Chaos. Mają obsesję na punkcie ustalonych procedur. To widać na przykładzie każdego finansowego imperium lub korporacji. IBM zatrudnia setki tysięcy ludzi. HP pracuje nad technologiami które będą wchodzić na rynek po 2030 roku …nie da się tym zarządzać na ‘wolnym rynku’. Takie narzędzia jak Fibo i Gann uwodzą ich swoim porządkiem, który jednocześnie jest na tyle wielowymiarowy aby ‘zwykły człowiek z ulicy’ tego nie ogarnął (najwyżej na poziomie podstawowym).

  2. Zamieściłem na Facebooku swoje aktualne zrzuty ekranu z par BTCUSD i USDJPY. Można tam obejrzeć sobie jak wygląda moje środowisko pracy wsparte niemal całkowicie na Fibonaccim. Oceńcie czy moglibyście na bazie czegoś takiego podejmować swoje decyzje handlowe.

    Zapraszam : facebook.com/AndSachs

  3. Aha, jeszcze jedno…. przed każdą sesją lub na jej koniec (godz. 1:00, 8:00, 9:00, 14:00, 17:00-17:30, 22:00) tzw. ‘napinanie łuku’ zawsze przybiera na sile. To wynik realizacji części zysków z danej sesji a także (to moja prywatna teoria) przygotowywanie rynku dla kolegów po fachu zza oceanu (jednego lub drugiego). Bo kiedy podprowadzimy cenę na jej lokalne ekstrema, tworzymy dobrą podstawę do generowania zysków na kolejne sesji w NY lub Tokyo. Takie niepisane prawo… ‘jeśli przygotujecie parkiet na koniec waszej sesji, to my posprzątamy po sobie i przygotujemy miejsce pracy przed waszą sesją’. Solidarność maklerska, bądź lojalność dużego kapitału względem pozostałych równorzędnych mi uczestników. Rynkiem żądzą waluty świata Anglosasów plus Samuraje. Dlaczego? Bo potencjał gospodarczy? Wątpię …ale ciekawostką dla mnie jest np. pozycja na giełdach takich walut jak CAD, AUD czy NZD (ten ostatni to największy na świecie eksporter wełny owczej :) )
    To już wszystko. Wszystkim życzę STAŁYCH zysków. [A.S.]

  4. Moje prywatne spostrzeżenia z rynku Forex. Dla wielu pewnie tak oczywiste, że nie ma o czym pisać, ale były dużymi krokami na mojej drodze. Dopiszcie może własne. Chętnie bym spojrzał na rynek czyimiś oczami.
    1. TREND – zaczyna się i kończy na ogół silnym ruchem ceny (patrz np. poziomy Fibo 61.8%-23.6%) – to sprawia, że jeśli nie masz dobrego systemu, który podpowie ci kiedy ten ruch się zbliża to większość z potencjalnego zarobku na danym trendzie zostanie skonsumowana zanim się spostrzeżesz.
    2. TEST – często wykonuje się na koniec trendu (silny trendowy ruch ceny) do poziomu który wyznacza końcowy poziom 0% Fibo.
    3. SILNE RUCHY ceny (pojedyncze ‘nieoczekiwane strzały’) np. na M1 są najczęściej niczym więcej jak szybką korektą w ramach kanału trendowego na M5.
    4. Pojedyncze OGŁOSZENIA MAKRO (nawet te bardzo ważne jak np. stopy procentowe FED) – bardzo rzadko wpływają na zmianę trendu, a są wykorzystywane niemal wyłącznie do wywołania silnych emocji na rynku, dezorientacji, wręcz paniki (stąd pierwszy ruch ceny po ogłoszeniu bardzo często jest zupełnie niezgodny z ogłoszonymi wynikami). Gdy rynek jest w stanie szoku, można go wlec tam gdzie tylko się chce. Po chwilowym szale cena wraca do kanału trendowego (a już prawie na pewno do tego z interwału powyżej).
    5. Na trwałe ZMIANA TRENDU na H1 a szczególnie na D1 może nastąpić dopiero po SERII publikacji.
    6. W PODSUMOWANIU jedno z moich spostrzeżeń, które chyba najmocniej wpłynęło na moje postrzeganie tego co dzieje się na wykresie.
    :: W każdej niemal sytuacji w jakiej w danym momencie znajduje się rynek, realizowany jest nieprzerwanie scenariusz jak niżej :
    – na rynek przez większą część czasu wchodzi duża ilość drobnych transakcji w kierunku przeciwtrendowym (korekta – nazywam to ‘napinaniem łuku’),
    – po czym wchodzą duże zlecenia (2-3 duże świece) – starając się myśleć jak ten który zarządza rynkiem, wyobrażam sobie, że jeśli uda mi się serią małych zleceń pobudzić rynek w kierunku przeciwnym, to potem składając zlecenia wielokrotnie większe zgodnie z trendem jaki sam przecież kreuję mając duże pieniądze, zarobię na tej samej transakcji wielokrotność, przez uzyskanie “dłuższego” skoku na większym kapitale. Z takich działań rodzi się też psychologiczne subiektywne wrażenie maluczkich, że rynek jest w odwróceniu (np. nieprzerwane niemal testowanie poziomów Fibo i przekraczanie ich o 2-3 punkty). Korekty przecież się wloką a duże świece trendowe realizują się w tempie, który wyklucza maruderów. Tak więc obserwacja np. wszelkich wskaźników sentymentu mówi nam przykładowo ‘Przewaga Niedźwiedzi’, kiedy tak naprawdę rynek jest w trendzie i na odwrót.
    Konkluzja : – Kluczem dla mnie okazało się zrozumienie, że rynkiem rządzą matematycy i technologiczne ‘świry’ :) robią to jednak głównie sterując napięciem i EMOCJAMI przeciwnika, sami zaś podążają wytyczonym szlakiem stojąc na straży dużego kapitału, który nie lubi emocji i niespodzianek. Bo gdy mamy na rynku ulokowaną całą naszą finansową przyszłość (zabawne pół miliona) i włączają nam się emocje, panami naszego kapitału staje się druga strona stołu. Można nas wlec pod nóż :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłem.

    Pozdrawiam
    Andreas Sachs
    (ps. Niech was nie zmyli moje nazwisko. Jestem Polakiem i nie łączą mnie żadne związki z Goldman&Sachs, poza tym że ich i moje pieniądze spotykają się każdego dnia na Forex, gdzie próbuję nie dać ich sobie odebrać a jedynie zebrać spod stołu to co tam czasami wypadnie z kieszeni stronie przeciwnej).

  5. Przez dwa lata systematycznie traciłem na rynku Forex. Setki razy wydawało mi się, że znalazłem “świętego graala”. Wykonywałem jakiś “złoty strzał”, po czym systematycznie oddawałem cały zysk w następnych dniach. Typowa historia początkującego tradera. Omijałem Fibo szerokim kołem, bo go nie rozumiałem. Teorię ciągów Leonarda znałem dobrze i owszem, ale na żadnym ze szkoleń zaliczonych w kraju nikt nie wyjaśnił mi jak praktycznie zastosować teorię w handlu Forex, bez zaprzęgania do tego intuicji geniusza rynków. Zbyt duża dowolność interpretacji. Tu muszę podkreślić, że jestem zwolennikiem tradingu Marcina, czyli jak najmniej emocji i handlu intuicyjnego a raczej ‘konkretne liczby’. Może pokutuje we mnie ćwierć wieku pracy w Głównym Urzędzie Statystycznym :) Wiedziałem, że nawet jeśli radzę sobie z tym handlem przy mniejszych kwotach to przy dużych moja intuicja i geniusz mnie zawiedzie. Chodziło mi więc o to, aby ktoś przedstawił mi jakiś ‘mierzalny’ sposób “skąd i dokąd” mam wykreślać te poziomy za każdym razem, aby nie było to sprawą dowolnej interpretacji i mojej kondycji danego dnia. Znalazłem w sieci (3 lata temu) prosty anglojęzyczny podręcznik (54 str.) Po dwóch tygodniach ćwiczeń w sprawnym kreśleniu poziomów i szukania optymalnych ustawień zacząłem stopniowo zwiększać swoją skuteczność. Żeby było śmieszniej, podpieram się w tej strategii drugim niepopularnym wskaźnikiem ZigZag. Oczywiście przydatna jest znajomość Price Action, formacji świecowych, itd. Jednak Poziomy Fibonacciego odgrywają w mojej strategii rolę nadrzędną, reszta jest tylko uzupełnieniem (w reszcie szukam jedynie potwierdzenia) tego co widzę w poziomach F. Wykres śledzę na M1, ZigZag mam ustawiony na 500 (sic!), domyślnie jest na 12. Jeżeli pracuję u brokera z małym spredem mogę tą wartość zmiejszyć do 250. Nowe ‘ramie’ ZigZag jeśli się pojawi pozwala mi określić minima i maksima między którymi wykreślam Fibo. Gdy ZigZag się modyfikuje, przesuwam Fibo. Ta metoda nie tyle gwarantuje precyzję ile stałe, niezmienne warunki określania współrzędnych. W którymś momencie ZigZag się stabilizuje i od tego momentu decydujące jest przebicie poziomu 0.618 w sąsiedztwie ostatniego ekstremum ZigZag. Istotne jest w tym wszystkim to, że to właśnie na tym poziomie na rynku uaktywnia się ‘smart money’ i widać mocne ruchy. To oznacza, ze ‘oni’ widzą to samo co ja. Wykorzystuję na ogół pierwszy silny impuls po przekroczeniu poziomu 61.8. Gdy sygnał zaczyna słabnąć (np. opuszcza kanał regresji lub schodzi na kolejne poziomy wachlarza Gann’a) zamykam transakcję kasując ten zysk jaki już mam i czekam na powstanie następnego stratup’u, czyli przekroczenie poziomu 61.8 % Fibo od ostatniego zakończenia ZigZag. Jeżeli trend jest spokojny to kontynuuję ruch aż do odwrócenia. Od trzech lat zarabiam. Nie osiągam rekordowych wyników na poziomie 1000 % rocznie jak niektórzy :) ale mnie w pełni satysfakcjonują, a co najważniejsze w ciągu roku dni w których schodzę z rynku pokonany mogę policzyć na palcach jednej ręki. Fibonacci ‘pokazał’ mi także kiedy transakcję ucinać ograniczając straty do niewielkich kwot. Jeśli jednak trafi mi się taki dzień to następny robię sobie wolny i spędzam go w ogrodzie albo na spacerze z żoną. Nota bene, ‘głupie’ 50 pipsów na kilkudziesięciu lotach dziennie (handluję na 4 kontach wykorzystując skrypt kopiujący) zadowala także moją żonę :) Trend jaki zaliczam trwa często niecałą dobę, a podczas ogłoszeń danych makro odwraca się 2-3 razy. Pracuję wyłącznie na parach USDJPY, EURJPY, GBPJPY (głównie tej perwszej). Przetestujcie to na złocie lub innych parach… Ważna uwaga : Fibonacci nie służy mi do określenia zakresu ruchu ‘z góry’ , mam na myśli przewidywania i prognozy. Żeby tak było musiałbym mieć pewnie pełny wgląd w wielkość wolumenu po obu stronach rynku jaki jest zaangażowany na danym poziomie F. i wtedy może byłbym w stanie określić, czy dany poziom zostanie sforsowany. Podgląd wolumenu jaki oferuje mi na ogół broker wprowadza mnie często jedynie w błąd. Zakres ruchu ceny koryguję na bieżąco w miarę pokonywania kolejnych poziomów. Nigdy nie wiem jak daleko mnie ona zaprowadzi w głąb :) Ale nie przeszkadza mi to w niczym. Czasami pracując na M1 sprawdzam też na M5 w której części np. kanału regresyjnego porusza się sygnał. Jeśli sunie brzuchem ‘po ziemi’ to przy zmianie sesji lub ogłoszeniach będzie korekta i na odwrót. Zawsze jednak stosuję ograniczone zaufanie do takich prognoz i skupiam się głównie na tym jak cena pokonuje (lub nie) kolejne poziomy Fibo. Poziom Fibo skupia bardziej po prostu moją uwagę na tym co się dzieje na wykresie.
    Fibonacci zmienił mój trading. Uspokoił go. Mnogość używanych narzędzi do handlu bierze się pewnie z tego, że niektóre z nich przemawiają do nas a inne nie, za to trafiają do wyobraźni innych. Ktoś to w końcu wymyślił i na ogół byli to ludzie którzy zarobili na tej metodzie spore pieniądze.
    A co do ‘magii’ w tradingu …myślę, że harmonia w handlu nie wynika z magii liczb kapłanów Egiptu, ale z twardych realiów globalnej gospodarki, która WYKLUCZA DOWOLNOŚĆ (zamówienia w przemyśle, projekty obliczone na 10 lat do przodu, itp.) i dopuszcza zmianę cen wyłącznie na zasadach określonych przez Klub G7. Cena więc może spadać lub rosnąć, możliwy jest nawet krach, wszystko jednak musi trzymać się pewnych reguł. Naruszenie tych reguł oznacza koniec naszej cywilizacji.

    Jeśli ktoś odniósł wrażenie, że próbuję tu poziomy Fibonacci przedstawić jako kolejny jedyny słuszny lek na wszelkie bolączki traderów to błąd. Nie mam takiego doświadczenia jak autor artykułu, ja po prostu trafiłem “na swoje”. Chcę jedynie powiedzieć, że każdy trader musi znaleźć własny klucz do tradingu i stosować go z żelazną dyscypliną. Jeśli mi jakaś strategia nie wychodzi to nie znaczy, że jest do niczego. Nie jest ona widocznie dla mnie i powinienem szukać dalej.
    Pozdrawiam panie Marcinie. Podoba mi się Pana wykład “Price Action” na YouTube w serii TJS.
    W następnym poście postaram się zamieścić kilka spostrzeżeń z rynku jakie przyczyniły się (obok Fobonacciego) do uspokojenia mojego handlu i pewnej automatyzacji (zaznaczam – pewnej).
    Dodam jedynie, że moje uwagi nie są szczytem osiągnięć analizy rynku, jestem raczej domorosłym Gilmore’m i nie kieruję tych uwag do ludzi którzy świetnie sobie radzą ‘na parkietach’ świata finansów i są w stanie pisać artykuły, których w połowie nie rozumiem. Piszę to z szacunkiem i bez uszczypliwości. Kieruję te uwagi do traderów podobnych do mnie, którzy spędzili jak ja nieprzespane noce gryząc paznokcie i patrząc na znikający skromny kapitał. Do rynku Forex i wszelkich poczynań na rynku kapitałowym, zachęciła mnie jedna informacja. W Japonii w grupie inwestorów nieinstytucjonalnych osiągających regularne zyski bardzo liczną grupę stanowią gospodynie domowe. (kropka)

  6. Tak naprawdę to trzeba zadać sobie jedno kluczowe pytanie – czy duże pieniądze które mają siłę kapitałową by zmienić trendy tego używają lub biorą pod uwagę. Sądzę że logiczna odpowiedź to “być może” i podobnie zachowuje się cena, czasem respektuje czasem nie.

  7. Witam

    Bardzo cieszę się widząc Was Panowie tutaj. To tyle tytułem wstępu ;)

    Jeśli nawet złoty podział nie działa na rynkach, to ważne jest to na co patrzą inni. Jeśli wiemy, że część rynku patrzeć będzie na Fibo, część na wsparcia/opory, a część na Linie Trendu to jeśli połączymy te techniki i znajdziemy wąski obszar, gdzie nałoży nam się wiele z tych popularnych metod zyskamy przewagę. A przecież o to chodzi.

    Żadnej strategii bym nie odrzucał i żadnej nie przeceniał. Niemniej jednak Fibo potrafiło mnie zaskoczyć w wielu przypadkach. Działa, ale oczywiście jak wszystko czasami ;) Na ślepi grać nic nie warto. Jeśli jest zdecydowana reakcja ceny na wyznaczony przez nas poziom, tworzy się formacja świadcząca o odwrocie trendu można rozważyć pozycję.

    Jeśli czegoś takiego nie ma, to albo się pomyliliśmy, albo rynek jest na tyle silny, że ignoruje te poziomy. Nie ma znaczenia, co jest prawdziwe, nie tradujemy ;)

    Pozdrawiam
    Marcin Wenus

  8. Witam wszystkich :-)

    Napisałem ten artykuł, ponieważ zastanawia mnie czy używanie poziomów Fibo wnosi do Tradingu jakąś “wartość dodaną”.

    Od razu mówię, że w tej materii nie jestem ignorantem. Studiowałem Fibonnaciego przez długie lata. Mimo to, nigdy ta technika nie miała dla mnie logicznego wytłumaczenia

    Myślę, że gdyby usunąć wszystkie te mierzenia i korzystać tylko z PA, wyniki Tradingu byłyby zbliżone. Kto wie? Może nawet lepsze?

    Zadajmy sobie pytanie: dlaczego mierzenia Fibonacciego miałyby mieć jakiekolwiek znaczenie? Naturalny porządek świata? Złota proporcja? Prawo wibracji? Moim drodzy! Przecież to są tylko kreski na wykresie!

    Uważam, że lepiej niż na magii liczb Fibonacciego, skupić się na przyziemnym i konsekwentnym Tradingu.

    Zamiast doszukiwać się związku pomiędzy Forexem a muszlą ślimaka, skupmy się na zarabianiu pieniędzy. O to przecież w tym biznesie chodzi :-)

    Pozdrawiam!

  9. Moim zdaniem można stosować same techniki Fibo do wyznaczania miejsc (obszarów) zwrotnych na rynku. Mam na myśli nie tylko podstawowe mierzenia (wew/zew) ale również inne techniki typu clustr’y cenowe (czasowe również) Fibo.

    Działają bardzo dobrze w połączeniu z klasycznym podejściem PA, dla mnie liczą się głównie poziomy horyzontalne, więc szukam potwierdzeń wsparć i oporów w postaci zagęszczeń Fibo.

  10. Bardzo dobry pomysł ;)

    Natomiast Łukasz pisał, że używa tylko tych głównych w połączeniu z innymi elementami Analizy Technicznej.
    Wbrew pozorom poglądy Łukasza i Roberta nie muszą się bardzo różnić w kwestiach fundamentalnych ;)

    Pozdrawiam
    Marcin Wenus

  11. ciekawe poglądy zwłaszcza do ostatniego wywiadu z Ł. Fijołkiem, który właśnie tak zarabia od x czasu :)
    a może pytanie do Łukasza, co myśli o tym artykule :)
    osobiście nie używam :)

    pzdr.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here